17 lipca, ostatniego dnia Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata, Renata Śliwińska zdobyła złoty medal, wynikiem 9,21 m bijąc przy okazji rekord świata w pchnięciu kulą (F40). Polska w klasyfikacji medalowej zawodów zajęła wysokie, 10. miejsce z pięcioma złotymi, sześcioma srebrnymi i trzema brązowymi krążkami.
– Jak co roku, chciałoby się nie tylko zdobyć medal, ale też ustanowić rekord świata – mówiła tuż przed wylotem do Paryża Renata Śliwińska.
Ponownie okazało się, że chcieć to móc. Polka nie miała sobie równych w finale pchnięcia kulą (F40).
– W końcu złoto! – nie kryła szczęścia. – Raja Jebali w Dubaju mnie „przepchała” o jeden centymetr, tutaj już jej dużo do mnie brakowało. Jest złoty medal, okraszony rekordem świata. Tylko się cieszyć!
Faktycznie, na mistrzostwach świata w 2019 r. w Dubaju Tunezyjka Raja Jebali była lepsza dosłownie o centymetr. Renata Śliwińska miała więc rachunki do wyrównania. Kolejne lata pokazały, że rywalki nie będą miały z Polką lekko. Mistrzostwo paralimpijskie w Tokio nasza reprezentantka zdobyła z ogromną przewagą, a w czerwcu 2022 r. ustanowiła rekord świata wynikiem 9,20 m.
W Paryżu już w pierwszej próbie Renata pokazała, że jest w formie. 8,89 m dało jej prowadzenie w konkursie, natomiast rywalka z Tunezji spaliła swoją próbę. Rekordowe okazało się drugie pchnięcie w wykonaniu Polki. Odległość 9,21 m oznaczała nowy rekord świata, o centymetr lepszy od poprzedniego.
Na Renatę nie było mocnych już do końca konkursu. Tunezyjka w najlepszej, szóstej próbie osiągnęła rezultat 8,82 m. Zajęła jednak ostatecznie trzecie miejsce. Na drugie w przedostatniej próbie awansowała Lauritta Onye z Nigerii, która pchnęła 9,02 m.
To pierwszy tytuł mistrzyni świata w karierze Renaty. Wcześniej dwa razy była wicemistrzynią. Ma też złoty medal Igrzysk Paralimpijskich w Tokio. Spełnia dziecięce marzenia.
– Sport jest moją ogromną pasją od zawsze – podkreśla. – Zawsze byłam takim żywiołowym dzieckiem…
Jako mała dziewczynka grała z chłopakami na podwórku w Skwierzynie. Pasjami oglądała sport w telewizji. To jednak rehabilitant babci, sparaliżowanej po wylewie, którą opiekowała się w domu, opowiedział o niej trenerowi Zbigniewowi Lewkowiczowi. Obecny trener kadry paralekkoatletów znany jest z tego, że w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego nie umknie mu żadna utalentowana osoba z niepełnosprawnością.
– Zrobiłem jej test rzutu piłką palantową – rzuciła prawie 50 m, więcej niż studenci AWF. Wiedziałem, że to czysty talent – opowiadał trener Lewkowicz po igrzyskach w Tokio.
Renata nie od razu polubiła kulę, podobnie jak dysk i oszczep. Jednak już po dwóch miesiącach treningów zdobyła dwa złote medale mistrzostw Europy, potem był wyjazd na igrzyska do Rio. Dalej już poszło.
– Po prostu to kocham – mówi dziś. – Nie robię tego dla popularności, sławy czy pieniędzy. Po prostu robię to dla siebie, bo kocham to, co robię, i robię to, co kocham. A jeżeli robisz to, co lubisz, to nie czujesz, jakbyś był w pracy i przy okazji jeszcze sprawia ci to ogromną radość.
Mimo sukcesów, Renata wciąż jest ich głodna.
– W przyszłym roku będą tutaj igrzyska paralimpijskie, więc trzeba będzie obronić tytuł mistrzowski i może, jak się uda, znów pobić rekord świata – zapowiada.
Niezwykłe doświadczenie
Ostatniego dnia mistrzostw piąte i szóste miejsce w finale biegu na 100 m (T35) zajęły Ingrid Renecka i Jagoda Kibil. Ingrid świetnie wystartowała i do końca walczyła o jak najlepszą pozycję. Wyrwała piąte miejsce, osiągając czas 15,77.
– To na pewno niezwykłe doświadczenie. To jest coś pięknego. Być tutaj to spełnienie moich marzeń. Jestem zadowolona – mówiła na mecie. – Może słychać w moim głosie chorobę, bo niedawno się przeziębiłam, ale dla chcącego nic trudnego, wszystko się da. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!
Także Jagoda, mimo słabszego startu, na metę wpadła ostatecznie na szóstej pozycji (z czasem 15,80), tuż za koleżanką z reprezentacji.
– Jestem z siebie zadowolona, bo jeśli ktoś by mi pół roku temu powiedział, że złamię 16 sekund na 100 metrów, to bym mu powiedziała, że… zgłupiał – stwierdziła. – Ja się naprawdę cieszę, że tu jestem i że udało mi się zaprezentować z dobrej strony. Jestem z siebie po prostu w stu procentach zadowolona.
Finałowy bieg wygrały dwie Chinki – Zhou Xia (13,64) przed Guo Qianqian (14,01), a trzecia była Brytyjka Maria Lyle (14,76).
Porażki są częścią sukcesu
Szóste miejsce w finale pchnięcia kulą (F33) zajął Michał Głąb. W swojej najlepszej próbie osiągnął wynik 9,65 m. Wygrał Marokańczyk Zakariae Derhem (11,91), drugi był Giuseppe Campoccio z Włoch (11,42), a trzeci Chorwat Deni Cerni (11,08).
Ze swojego startu w pchnięciu kulą (F34) nie był zadowolony Tomasz Paulinski. Finał zakończył na ósmym miejscu z wynikiem 10,22 m. Wygrał Ahmad Hindi z Jordanii (11,69), o centymetr przed Kolumbijczykiem Mauricio Valencią. Trzecie miejsce zajął Hadi Kaeidi z Iranu (11,35).
– Konkurs był mocny. Brakowało mi trochę – mówił zrezygnowany Tomasz Paulinski. – Powiem szczerze, że jestem strasznie rozczarowany. Mam nadzieję, że nie zawiodłem kibiców. Ale tak się czuję, że zawiodłem… Cóż, porażki też muszą być, bo są częścią sukcesu tak naprawdę. Teraz najważniejsze zdrowie i przygotowania do przyszłego sezonu.
Ból wygrał z chęcią walki
Po swoim finałowym biegu na 100 m (T47) nie był też zadowolony Michał Derus. Dwukrotnego wicemistrza paralimpijskiego na tym dystansie pokonał własny organizm.
– Niestety, po raz pierwszy ból wygrał z moją chęcią walki, ale po prostu musiałem odpuścić, nie było innej możliwości – mówił po biegu finałowym. – Ból uniemożliwiał mi zrobienie czegokolwiek. Tak naprawdę zastanawiałem się już przed eliminacjami, czy po prostu nie zrezygnować, jednak zdecydowałem się wyjść na start, pobiec jak najmniejszym kosztem, tak żeby się dostać do finału. Troszkę tam „przyszarżowałem”, ale udało się dostać, natomiast teraz, przed rozgrzewką, czułem, że nie jestem w stanie biec na swoim poziomie.
W finale Michał Derus szybko odpuścił rywalizację i bardziej starał się po prostu ukończyć bieg, niż walczyć o dobre miejsce. Wygrał Brazylijczyk Petrucio Ferreira (10,37) przed swoim rodakiem Jose Martinsem (10,73) i Brytyjczykiem Kevinem Santosem (10,85). W swojej normalnej dyspozycji nasz reprezentant mógł więc z powodzeniem walczyć o podium, nie ma również kwalifikacji na przyszłoroczne igrzyska w Paryżu.
– Myślałem, że przyszłoroczne mistrzostwa świata w maju, które odbędą się w Kobe, będą jedynie opcją, a niestety wychodzi na to, że ten start będzie wymagany, by powalczyć o tę kwalifikację – mówił Michał Derus. – Cóż, teraz przede wszystkim trzeba pomyśleć o zdrowiu. Wyleczyć kontuzję i doprowadzić się do stanu, który umożliwi normalne trenowanie.
Teraz tylko trenować
Do finału 200 m (T47) nie udało się awansować Agacie Krzywdzińskiej i Agacie Gałan. Bliżej była druga z zawodniczek, która w swoim biegu eliminacyjnym zajęła czwarte miejsce (wynik: 27,61) i zabrakło jej 0,6 sek., by awansować z czasem.
– Zaczynałam mistrzostwa od mojego głównego startu na 400 metrów – mówiła po biegu Agata Gałan, podsumowując swój udział w paryskich zawodach. – Wydaje mi się, że dobrze sobie poradziłam ze stresem i pobiegłam bardzo blisko rekordu życiowego, więc na pewno jestem zadowolona. Teraz poszło trochę gorzej, ale i tak myślę, że jak na pierwszy raz było okej.
Agata Krzywdzińska w swoim biegu eliminacyjnym zajęła ostatnie miejsce, z wynikiem 28,27. Wcześniej startowała też na dystansach 100 i 400 metrów. Choć ani razu nie udało się jej awansować do finału, swojego występu na mistrzostwach nie ocenia negatywnie.
– Uważam, że jak na debiut, mój występ był jak najbardziej udany – stwierdziła. – Pierwsze mistrzostwa świata za mną, teraz tylko dalej trenować.
Byliśmy dobrze przygotowani
Ostatecznie Polska zajęła 10. miejsce w klasyfikacji medalowej Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Paryżu, przywożąc do kraju pięć złotych medali, sześć srebrnych i trzy brązowe.
Klasyfikację wygrały Chiny, zdobywając po 16 złotych i srebrnych medali oraz 13 brązowych. Na drugim miejscu uplasowała się Brazylia (14 złotych medali, 13 srebrnych i 20 brązowych), a trzecie miejsce należało do USA (10 złotych medali, 14 srebrnych i 15 brązowych).
– Zajęcie 10. miejsca w klasyfikacji medalowej świadczy o tym, że byliśmy dobrze przygotowani – podsumował Zbigniew Lewkowicz, trener główny kadry lekkoatletów. – Wyniki też są na bardzo dobrym poziomie. Wiadomo, że zawsze by się chciało lepiej. Jeśli miałbym obiektywnie oceniać, to trochę mało mamy miejsc kwalifikacyjnych do igrzysk w Paryżu. Cztery lata temu, przed Tokio, mieliśmy ich 20, teraz mamy 17, więc o trzy mniej, a na każdym kolejnym etapie coraz ciężej będzie te kwalifikacje zdobyć.
Na mistrzostwach świata w Paryżu kwalifikacja dla kraju na przyszłoroczne igrzyska przysługiwała za zdobycie medalu lub zajęcie czwartego miejsca. Co jednak istotne, czołowi zawodnicy nie zawiedli, pokazało się kilkoro młodych.
– Musimy wyróżnić Renię Śliwińską, która ostatniego dnia pokazała jakość. Rekord świata, złoty medal… Myślę, że to najjaśniejszy punkt naszej reprezentacji – podkreślił Marcel Jarosławski, kierownik reprezentacji na mistrzostwa świata. – Dobrze pokazała się Faustyna Kotłowska, zawsze możemy liczyć na Lucynę Kornobys, która też medal zdobyła. Myślę, że z dobrej strony pokazali się też młodzi zawodnicy. Bardzo dobry występ Kuby Mirosława, Ingrid Reneckiej. Myślę, że to są nazwiska, które w perspektywie kilkunastu najbliższych lat jeszcze często będziemy słyszeć.
Polscy medaliści
Medale dla Polski podczas Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Paryżu zdobyli:
Złote
- Barbara Bieganowska-Zając (1500 m, klasa T20)
- Róża Kozakowska (rzut maczugą, F32)
- Karolina Kucharczyk (skok w dal, T20)
- Renata Śliwińska (pchnięcie kulą, F40)
- Maciej Lepiato (skok wzwyż, T64)
Srebrne
- Magdalena Andruszkiewicz (100 m, T72)
- Lucyna Kornobys (pchnięcie kulą, F34)
- Faustyna Kotłowska (rzut dyskiem, F64)
- Piotr Kosewicz (rzut dyskiem, F52)
- Michał Kotkowski (400 m, T37)
- Lech Stoltman (pchnięcie kulą, F55)
Brązowe
- Joanna Oleksiuk (pchnięcie kulą, F33)
- Aleksander Kossakowski z przewodnikiem Krzysztofem Wasilewskim (1500 m, T11)
- Łukasz Mamczarz (skok wzwyż, T63)
**
Wyjazd na Mistrzostwa Świata w Paralekkoatletyce został dofinansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki.