Igor Sikorski: jest brąz, jestem szczęśliwy!
14 marca 2018 roku przejdzie do historii polskiego paraolimpijskiego narciarstwa alpejskiego. Igor Sikorski zdobył brązowy medal w slalomie gigancie, pierwszy medal w narciarstwie alpejskim niepełnosprawnych od 1988 roku, czyli igrzysk w Innsbrucku, pierwszy medal zdobyty przez Polaka na monoski.
Sikorski startował pod presją. Poprzednie starty nie poszły tak jak sobie zamarzył. W zjeździe był 15, superkombinacji nie ukończył. Mówi się o nim, że jak dociera do mety – staje na pudle. Jak nie kończy, to dlatego, że idzie na całość. Takich sytuacji było sporo, może dlatego zyskał ksywkę „DNF” – tak określa się tych, którzy nie ukończyli przejazdu: didn’t finish. Dziś po pierwszym przejeździe był trzeci i to dało nadzieję na podium. Ale dało też ogromne nerwy. Napięcie było duże, bo stawka była wysoka, a wielu zawodników nie kończyło dziś przejazdów. Sikorski to wytrzymał, skupił się przede wszystkim na tym, żeby dobrze pojechać i to było kluczem do sukcesu.
– Ceremonia dekoracji nigdy mi się nie śniła – powiedział tuż po odebraniu brązowego krążka – ale chodził mi po głowie medal. Myślałem o nim podczas przygotowań. No i udało się. Zrobiłem to.
Dla polskiej reprezentacji zgromadzonej na plazie w Pjongczangu był to wyjątkowy moment. Chyba żaden z zawodników dekorowanych za slalom gigant nie zebrał takiej owacji jak Sikorski. Ani Amerykanin Tyler Walker, który zdobył srebro, ani Norweg Jesper Petersen, który zgarnął złoto.
Fot. PKPar/Bartłomiej Zborowski