17 maja w japońskim Kobe rozpoczynają się XI Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Świata. Można tam wygrać podwójnie – złoty i srebrny medal dają jednocześnie przepustkę na Igrzyska Paralimpijskie w Paryżu. Mistrzostwa potrwają do 25 maja.
– Mój plan to walka o medal i kwalifikację na igrzyska – nie ukrywa Michał Derus, dwukrotny mistrz świata i dwukrotny wicemistrz paralimpijski w biegu na 100 m, startujący w klasie T47.
Kontuzja sprawiła, że rok temu na mistrzostwach świata w Paryżu nie mógł walczyć o medal i kwalifikację na igrzyska.
– Przez ostatnie 10 miesięcy przede wszystkim skupiłem się na wyleczeniu kontuzji i treningach – podkreśla. – Na chwilę obecną wszystko, odpukać, jest w porządku. Mam nadzieję, że nic się nie zepsuje. Zwłaszcza że jedyny start przed mistrzostwami świata pokazał, że forma jest i mam nadzieję, że dobrze ją tutaj wykorzystam.
By zdobyć przepustkę na igrzyska, rok temu na mistrzostwach świata wystarczyło zająć miejsca od pierwszego do czwartego, w Kobe kwalifikację zapewniają jedynie złoty lub srebrny medal.
– Myślę, że realnie stać mnie na wynik w okolicach 10,70 sek., może nawet poniżej, jeżeli warunki by na to pozwoliły – mówi polski sprinter. – Myślę, że ten wynik powinien dać medal, chyba że naprawdę wszyscy rywale byliby w niesamowitej dyspozycji, co jest na razie nie do przewidzenia. Jestem jednak dobrej myśli i będę walczył.
Mistrzostwa pełne niewiadomych
Michał Derus jest jednym z 17 zawodniczek i zawodników (plus dwóch przewodników), którzy w Japonii będą reprezentować Polskę. Mistrzostwa świata w Kobe miały się odbyć w 2021 roku, jednak pandemia, w tym przeniesienie o rok Igrzysk Paralimpijskich w Tokio, pokrzyżowała te plany. Stąd nowy termin, który jest jednak bardzo bliski igrzysk w Paryżu, które rozpoczynają się za nieco ponad trzy miesiące.
W Kobe spodziewany był udział ponad tysiąca sportowców z około stu krajów, jednak tak naprawdę do rozpoczęcia mistrzostw nie wiadomo było, które reprezentacje i w jakich składach się pojawią. Zabraknąć może zwłaszcza części spośród tych, którzy już zdobyli kwalifikację na igrzyska. Także w naszej reprezentacji nie ma wszystkich spośród tych, którzy awans do Paryża mają już zapewniony.
– Wiem, że inne reprezentacje europejskie czy np. Amerykanie też nie wysłały do Kobe swoich najsilniejszych składów – mówi Marcel Jarosławski, kierownik polskiej kadry na mistrzostwach świata z ramienia Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych „Start”. – Siłą rzeczy poziom będzie więc pewnie trochę niższy niż np. rok temu w Paryżu czy nawet podczas mistrzostw świata, które odbędą się za rok. Na pewno będziemy mieli grupę zawodników, którzy walczą o kwalifikację, prawdopodobne są też niespodzianki. Z drugiej strony, liczba startujących jest dość wysoka, mamy np. reprezentację zawodników tzw. niezależnych, bo pod takim szyldem startują sportowcy z Rosji i Białorusi. Nie startowali w mistrzostwach świata w Paryżu, ale w Kobe traktowani są tak samo, jak wszyscy inni, mają więc szansę rywalizacji o kwalifikacje. Zobaczymy, w jakiej są formie, bo szczególnie Rosjanie byli wcześniej paralekkoatletyczną potęgą. Ogólnie więc na ten moment są to mistrzostwa świata pełne niewiadomych.
Z poprzednich mistrzostw świata reprezentacja polskich paralekkoatletów wróciła z pięcioma złotymi, sześcioma srebrnymi i trzema brązowymi krążkami. W klasyfikacji medalowej dało to wysokie, 10. miejsce. Do Kobe pojechało o połowę mniej zawodników, jednak prócz Michała Derusa są w składzie takie nazwiska, jak Maciej Lepiato, Łukasz Mamczarz czy Aleksander Kossakowski. Medali dla Polski nie powinno więc zabraknąć.
Występy naszych zawodników będziemy relacjonować na stronie PZSN „Start” oraz na naszym profilu na Facebooku. Na stronie organizatorów znaleźć można harmonogram poszczególnych startów, a na stronie Międzynarodowego Komitetu Paralimpijskiego dostępne będą na żywo wyniki. Bezpośrednie transmisje prowadzone będą na kanale Paralympic Games w serwisie Youtube.