Trondheim, czyli mistrzostwa świata we włączaniu

W norweskim Trondheim trwają Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. Prócz skoków, biegów i kombinacji norweskiej, czyli konkurencji osób pełnosprawnych, po raz pierwszy wystartują też zawodniczki i zawodnicy z niepełnosprawnościami. Na razie jedynie w sprincie.

Kwalifikacje tej konkurencji odbędą się 4 marca, a finały – dzień później, tuż przed finałami sprintu drużynowego zawodników pełnosprawnych (które podczas poprzednich mistrzostw świata zgromadziły przed norweskimi telewizorami największą publiczność).

„Naszym celem jest zapewnienie narciarzom – zarówno z niepełnosprawnościami, jak i pełnosprawnym – wspomnień na całe życie. Chcemy pokazać, że włączenie paranarciarzy do mistrzostw świata jest możliwe” – podkreślają organizatorzy mistrzostw.

Zapowiada się więc duże wydarzenie, istotne zwłaszcza z punktu widzenia sportowej inkluzji. Niestety, niewielkie szanse na wzięcie w nim udziału ma najlepszy nasz obecnie zawodnik, Witold Skupień.

– Witek od wczoraj leży, ma 40 stopni gorączki – mówił w niedzielę, 2 marca, Wiesław Cempa, główny trener kadry narodowej w paranarciarstwie biegowym. – Ledwo żywy chodzi, kiepsko wygląda, więc ze względów zdrowotnych nie byłbym za tym, by wystartował, choćby nawet chciał. Cóż zrobić, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. W tej chwili ważne, żeby wyzdrowiał.

Choroba nie pozwoliła mu pokazać pełni formy w finałowych zawodach pucharu świata, które od 28 lutego do 2 marca odbywały się w Steinkjer, także w Norwegii. Właściwie zakończyły się już 1 marca. Warunki pogodowe nie pozwoliły, by paranarciarze mogli dzień później rywalizować na dystansie 5 km techniką klasyczną.

– Ulewa była, wszystko pływało, calutki stadion zalany, nie było szans przeprowadzenia zawodów – relacjonował trener Cempa.

Wcześniej, 28 lutego, nasi zawodnicy wystartowali na dystansie 10 km stylem dowolnym. Piąta wśród zawodniczek z niepełnosprawnością wzroku była Aneta Kobryń (przewodnikiem jest Bartłomiej Puto), a ósme miejsce wśród narciarzy siedzących zajął Krzysztof Plewa. Witold Skupień (w kategorii zawodników stojących) także był piąty, choć zdaniem trenera już było u niego widać symptomy choroby. Następnego dnia w sprincie nie wystartował (Kobryń była siódma, a Plewa jedenasty).

230309 Paranarciarstwo 045 2
Fot. Bartłomiej Zborowski/PZSN Start

Felerne czwarte miejsce

Niedługo wcześniej – w dniach 12-14 lutego 2025 r. – paranarciarze biegowi startowali w „pierwszej części” tegorocznych mistrzostw świata, która odbyła się we włoskiej miejscowości Toblach. Na dystansie 10 km „klasykiem”, swojej koronnej konkurencji, Witold Skupień zajął miejsce tuż za podium – był czwarty (Aneta Kobryń w swojej klasie była 6., Krzysztof Plewa 14., a startujący wśród zawodników z niepełnosprawnością wzroku Piotr Garbowski – 7.).

– Można powiedzieć, że od igrzysk w Pekinie to moje najgorsze miejsce, bo tam byłem piąty, ale od igrzysk nie schodziłem z podium w biegu dystansowym stylem klasycznym w pucharze świata i innych zawodach, no i przytrafiło się tutaj to felerne czwarte miejsce – mówił tuż po mistrzostwach Witold Skupień.

Zarówno on, jak i trener, nie do końca wiedzieli, co się stało, że zabrakło trochę do medalu. Zwłaszcza że niecałe dwa tygodnie wcześniej nasz reprezentant wygrał 10 km „klasykiem” w zawodach pucharu świata w Val di Fiemme, na torze, na którym za rok odbędą się igrzyska paralimpijskie.

– Liczyłem na tę „dyszkę”, ale gdzieś tam pogubiliśmy się trochę w tym wszystkim, może za wcześnie przyszła forma? – zastanawiał się nasz czołowy zawodnik.

Dwa lata wcześniej, na mistrzostwach świata w szwedzkim Östersund, zdobył złoto w biegu na 18 km techniką klasyczną oraz srebro na 10 km techniką dowolną. Każde zawody to jednak osobna historia.

– Na pewno warunki w Toblach nie były takie, jak byśmy chcieli – podkreślił trener Wiesław Cempa. – Było ciepło i trasa była dość grząska. Nie pasowało to pod Witka, bo on biega dość mocnym odbiciem i trochę się grzebał w tym śniegu.

Trwające właśnie mistrzostwa świata w Trondheim kończą międzynarodowe zmagania w tym sezonie. Kolejny sezon to igrzyska paralimpijskie.

– Nie udało się, ale nie ma się co załamywać, czwarte miejsce też jest świetne, zwłaszcza że mam chyba najcięższą grupę, jaką sobie można wyobrazić – siedem klas niepełnosprawności w jednej klasyfikacji. Jestem lekko podłamany, ale też wiem, że w inny dzień, w innych warunkach na pewno bym ten medal zdobył – podsumował Witold Skupień. – Nie poddaję się i na pewno będę walczył.

230309 Paranarciarstwo 095 2
Fot. Bartłomiej Zborowski/PZSN Start

Podobne wpisy

1 stycznia, 2020
Rok 2019 był dla polskiego ruchu paraolimpijskiego niezwykły. Nie sposób go podsumować w kilku zdaniach, ale spróbujemy to zrobić w 10. punktach. Na pewno zawsze najważniejsi są zawodnicy oraz ich sukcesy– bez nich nie istniałby żaden komitet, żaden klub, żaden trener czy działacz. Ale jeśli między nimi wszystkimi będzie synergia, to wtedy powstaje drużyna marzeń – paraolimpijski „Dream Team”.